31-07-2008
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Letni, ciepły dzień w nadmorskim kurorcie. Brzegiem morza spacerują tłumy wczasowiczów w różnym wieku. Wśród nich ci, którzy – zamiast pociągać jedną nogę za drugą - maszerują żwawym krokiem podpierając się kijkami. Wygląda na to, że nordic walking stał się jednym z ulubionych sportów polskich - i nie tylko polskich - seniorów. Dlaczego właśnie ich?
- Lubię sport, ale źle się czuję ćwicząc w jednej sali z młodymi, superzgrabnymi młodymi dziewczynami w firmowych sportowych ciuszkach – wyjaśnia zaczepiona przeze mnie Anna, 53 – latka ze Śląska. – A gimnastyki dla tych nieco starszych w mojej miejscowości niestety nikt nie prowadzi, więc sama znalazłam coś odpowiedniego dla siebie.
Nordic walking to nic innego jak marsz z kijkami, który znakomicie odciąża stawy i kręgosłup. Uruchamiamy podczas niego aż 90% naszych mięśni, w tym także tych, które na co dzień są rzadko używane. Prostuje się nam sylwetka, wzmacniają kości, poprawia się objętość płuc, krążenie krwi i… nastrój – zwłaszcza, jeśli maszerujemy w miłym towarzystwie. Podczas godzinnego spaceru z kijkami spalimy ok. 400 kalorii (na „zwykłym” spacerze tylko ok. 260). Jest to znakomita forma aktywności dla rekonwalescentów, osób otyłych i spędzających większość czasu za biurkiem lub przed telewizorem, więc mających słabą kondycję.
Uprawianie nordic walkingu nie wymaga ani specjalnych przygotowań, ani wielkich inwestycji: luźne, wygodne ubranie na pewno znajdziemy we własnej szafie, trzeba więc tylko dokupić wygodne, dobrze „trzymające” nogę w kostce buty i parę kijków (te ostatnie można także wypożyczyć).
Maszerować możemy po lesie, parku, nadmorskiej plaży, a także po mało uczęszczanych (spaliny!) miejskich ulicach, ale w takim przypadku trzeba na kijki nałożyć przeciwpoślizgowe nakładki, tzw. buciki.
Zanim wyruszymy na pierwszy samodzielny spacer weźmy parę lekcji u instruktora, który pokaże nam właściwą technikę marszu. Okazuje się bowiem, że prawidłowego chodzenia też trzeba się nauczyć!