12-10-2015
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
- Czy łatwo było się Panu przystosować do noszenia aparatów słuchowych?Na początku traktowałem je jako protezę. Nie używałem ich stale, tylko w niektórych momentach. Tak sobie myślałem, że jak będę korzystał na co dzień z tych aparatów, to mój zmysł słuchu ulegnie szybszemu zniszczeniu. Starałem się te resztki słuchu tak jakby „ćwiczyć”. Ale niestety, gdy dochodziło do rozmowy z kilkoma osobami, musiałem włożyć aparaty. Wkrótce okazało się, że ubytek słuchu się pogłębiał i musiałem stosować coraz lepsze modele. Zrozumiałem, że skoro jestem tak aktywny towarzysko, to muszę mieć dobre aparaty i coraz częściej je nosić, bo bez tego po prostu nie mogę funkcjonować.
- Czy był Pan zadowolony z aparatów, które Pan kupił? Spełniły Pana oczekiwania?- Faktem jest, że żaden aparat nie zastąpi naszego naturalnego słuchu, ale może podnieść komfort naszego życia. Miałem do czynienia z różnymi modelami aparatów – lepszymi, gorszymi. Jest między nimi duża różnica. Jak zainwestujemy w taki najprostszy, który umożliwi nam komunikację z ludźmi, to już jest wielki postęp, ale jeśli kogoś stać na lepszy, droższy, to warto. Aparaty są coraz doskonalsze, można je zaprogramować i dostosować do różnych sytuacji życiowych. Lepszy aparat niestety znaczy droższy. Ale radzę spróbować, zwłaszcza tym ludziom, którzy mają wyraźne problemy ze słuchem. Myślę, że wszystkie osoby, które mają ubytek słuchu i zdecydowały się na zakup aparatu podzielą moją opinię, że można z tymi aparatami normalnie żyć.
- Miał Pan jakieś trudności związane z używaniem aparatów?- Nie. Z moimi aparatami radzę sobie doskonale. Co prawda trzeba o nie specjalnie dbać – należy je czyścić, pilnować, żeby były w suche, pamiętać, że nie można w nich chodzić w czasie deszczu. Takie ograniczenia w zakresie obsługi są może większe niż w przypadku okularów, ale za to okularów nie można ukryć.
- Ukrywa Pan swoje aparaty? Czy jest to wstydliwa sprawa?- Nie ukrywam specjalnie aparatów, a nawet często się nimi chwalę i mówię, że to dzięki nim dobrze słyszę. Mam teraz długie włosy i aparatów w ogóle nie widać. Panie też mają różnej długości włosy, także można je schować… jeśli ktoś się wstydzi. Choć myślę, że nie ma się czego wstydzić. Ludzie mają różne dolegliwości – takie są właściwości organizmu. Jeden ma lepszy słuch, a drugi ma coś innego. Kiedy cierpimy na niedosłuch możemy te dolegliwości zmniejszyć albo prawie je usunąć poprzez noszenie aparatów.
- Czy ktoś z Pana najbliższych cierpi na niedosłuch?- U mnie jest to chyba sprawa genetyczna, mój ojciec miał problemy ze słuchem. Miał jakiś aparat, pokazywał mi go, ale właściwie go nie używał. Pamiętam, że musieliśmy do niego mówić głośno i wolno.