31-01-2007
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Globalni sąsiedziOscar H. Blayton, lat 60, prawnik.
Chociaż ten 60-letni prawnik z Virginii, USA, zajmował się działalnością charytatywną w różnych organizacjach, nigdzie nie spotkał się z takim zaangażowaniem w wypełnianiu misji, jakie reprezentuje grupa .
Na stronie zarejestrowanych jest ponad 2800 użytkowników zwanych „sąsiadami”, którzy prowadzą dyskusje on-line z członkami „wiosek” w krajach słabiej rozwiniętych. Przeszkoleni wolontariusze koordynują dyskusje sąsiadów i mieszkańców wiosek i pomaga odnaleźć rozwiązania na piętrzące się problemy małych osad.
Oscar Blayton spędza co najmniej godzinę dziennie umieszczając wiadomości na stronach internetowych lub kontaktując się z przyjaciółmi w ambasadach w Waszyngtonie, by prosić ich o uczestnictwo w projektach Nabuur. Ostatnio rozpoczął współpracę z marokańską wioską Imhilen, która chciała otworzyć bibliotekę z literaturą o tamtejszej kulturze.
Dzięki kontaktom z różnymi organizacjami na całym świecie, udało się zgromadzić odpowiednią ilość książek. Prawnika z Wirginii jest pod wrażeniem siły zjednoczenia wolontariuszy, która ułatwia pomoc osobom w trudnej sytuacji.
Telefon do seniora Bill (nie ujawnia swojego nazwiska), lat 67, emerytowany pielęgniarz
Bill z New Jersey, USA, pracuje na rzecz programu zapewniającego otuchę organizowanego przez miejscową organizację . Codziennie dzwoni do starszych, najczęściej przykutych do łóżka mieszkańców swojej okolicy, aby upewnić się, że mają się dobrze i są bezpieczni.
Niektóre samotne osoby z chęcią gawędzą z byłym pielęgniarzem, co sprawia mu przyjemność i satysfakcję. Kiedy seniorzy nie odbierają telefonu, organizacja natychmiast powiadamia o tym fakcie ich rodziny, przyjaciół, ochronę budynku a nawet, w razie potrzeby, policję.
Bill wierzy, że jego praca sprawia, iż schorowanym seniorom mniej doskwiera samotność. Uważa, że ci przyjaźni i wrażliwi ludzie doceniają jego troskę wyrażaną przez codzienne telefony.