Badania pokazują, że społeczne zaangażowanie Polaków jest kiepskie, a w śród seniorów wypada wyjątkowo marnie. Czy seniorzy nie są zaangażowani, bo nikt ich o to nie prosi, czy może nie ma dla nich stosownej oferty?- na te i inne pytania dotyczące działań wolontariackich seniorów odpowiada dr Walentyna Wnuk.
Walentyna Wnuk.: Psychologia późnej dorosłości mówi, że do działań wolontariackich, czyli tych na rzecz drugiego człowieka, predysponowany jest właśnie senior. Dopiero osoby starsze posiadają taki kapitał, potencjał i potrzebę. Jeżeli tak jest, to oznacza, że na drodze do tego zaangażowania postawiono jakieś bariery, których seniorzy nie mogą pokonać. W polskim społeczeństwie, wśród naszych seniorów, wskazałabym ich nawet kilka.
W kontekście zaangażowania społecznego, czyli pracy na rzecz społeczności i drugiego człowieka, należy wspomnieć o mentalności postkomunistycznej. Zakorzeniona głęboko nie pozostaje bez znaczenia. Na chwilę wróćmy do czasów, które ukształtowały pokolenie seniorów. Do epoki, w której pracowało się w jednym miejscu do końca swoich dni. Byliśmy również przyzwyczajeni, że to państwo opiekowało się osobami starszymi: wczasy, bilety, paczki na święta, deputaty i wiele innych ofert, dbały o to m.in. związki zawodowe. Człowiek starszy raczej otrzymywał, a od niego samego nie wymagało się zbyt wiele. Dlatego słyszy się, że seniorzy tęsknią za tamtymi czasami. A jak jest dzisiaj? Właśnie... Domagając się aktywności społecznej nawołujemy do odwrócenia tej sytuacji.
Linda Matus.: Czyli przeszłość, a inne przeszkody? W.W.: Warto powiedzieć, że seniorzy pytani o to, czy chcieliby wrócić do
aktywności zawodowej, w blisko 50% zdecydowanie odpowiada twierdząco. Pokazuje to, że w środowisku emerytów mamy wiele stosunkowo młodych, sprawnych osób, które znalazły się na emeryturze za wcześnie (przeszły na wcześniejsze emerytury: pomostowe, strukturalne, itp). W ten sposób wysłaliśmy na świadczenia osoby, które wciąż są zainteresowane aktywnością zawodową i zarobkową. Zostali do tego przymuszeni i są trochę tym rozgoryczeni, ponieważ ich status zmienił się, a oni wciąż są zainteresowani powrotem do pracy, która budowałaby ich prestiż społeczny i zawodowy. Dlatego wolontariat, który wykonuje się nie oczekując wymagrodzenia, nie koniecznie jest dla nich stosowną ofertą, dlatego też ci seniorzy nie są skłonni być aktywni społecznie oraz publicznie. Trudno się temu dziwić.
L.M.: Wciąż pozostaje rzesza osób, którzy dysponują sporą ilością czasu, energii i mimo tego nie angażują się w żadne działania.W.W.: Są zalęknieni. Uważają, że ten świat nie jest dla nich. Wielu seniorów na swój sposób izoluje się, ponieważ wyjście w świat publiczny wymaga określonych kompetencji i wiedzy. Domo-centryczny styl życia, kilku przyjaciół, to jest ta bezpieczna opcja. A przecież człowiek starszy, ze swoją pasją i doświadczeniem, mógłby wiele zaoferować swojemu środowisku. Podkreślam, że w seniorach jest duży kapitał społeczny. Jak nikt inny potrafią budować relacje społeczne. Dlatego powinni się w nie angażować. W ten sposób uzdrowią siebie, swoje otoczenie. Fakt, że powstaje tyle uniwersytetów trzeciego wieku i klubów seniora jest w dużej mierze zasługą tych
zaangażowanych seniorów. Choć z drugiej strony liderzy narzekają na bierność osób starszych, którzy niekoniecznie chcą być przedłużeniem rąk lidera, współtworzyć klub, uniwersytet i pomagać. Przychodzą, aby coś otrzymać.
L.M.: Mimo tego nie widać reprezentacji senioralnej w organizacja społecznych i pozarządowych? W.W.: Nie wszystkie organizacje, nawet pozarządowe, są entuzjastycznie nastawione na pracę z osobami starczymi. Wolą młodszych, z którymi można się porozumieć np.: mailowo. Senior, który zgłasza wolę udziału, będzie wsparciem, ale w niego trzeba będzie zainwestować, przede wszystkim czas.